Fatamorgana

Teraz przed nami wyschnięte jezioro. Kilometry czasami idealnie równej powierzchni, czasami zaschniętych kolein z czasów, gdy – po opadach – samochody przedzierały się tu przez błoto. Temperatura w samochodzie ponad 38 stopni. W falującym powietrzu nad horyzontem widzimy piaski – Fatamorganę Na takim obszarze, śladami samochodów pokryta jest cała pokonywana powierzchnia jeziora. Dopiero, gdy na horyzoncie okazują się góry i na ich tle wyłania się wioska z małym meczetem, wszystkie ślady ponownie zbiegają się w jedną wyraźną drogę przez jezioro. Na kilka kilometrów przed wsią, kończy się jezioro i zaczynają piaski i poletka uprawne. Droga znowu rozmywa się w wielu pojedynczych śladach. Gubimy ją i o mały włos nie zakopujemy się w piasku. Zatrzymanie się w porę, wycofanie, reduktor, zmiana biegu, szybko do przodu i po kilkunastu metrach walki z piaskiem, znowu jedziemy po bardziej twardym podłożu.