Maroko czy Algieria?

Drzew akacji coraz mniej, a te które są to raczej krzaki, tylko kolce takie same. Coraz więcej kolczastych kępek wyglądających z daleka jak trawy. Jedziemy z prędkością ponad 30 km/godz unikając najbardziej wyjeżdżonego pasa “pralki”. Zatrzymujemy się pod mizernym drzewkiem by coś zjeść, jednak wiatr jest tak silny, że nie pozwala na wyjście z samochodu i ugotowanie czegokolwiek. Posilamy się kanapkami i herbatą z termosu, którą robimy co rano. W trakcie postoju pojawia się przy naszym Defenderze czerwona Toyota z algierskimi numerami. Mężczyzna w cywilnym ubraniu przedstawia się jako algierski “pogranicznik” i pyta czy wszystko jest OK. Ogląda uważnie samochód, życzy dobrej drogi i powoli odjeżdża. Zanim ruszymy znowu w drogę, wiatr wzmaga się jeszcze bardziej, podnosząc coraz więcej piasku i zaczyna spadać widoczność.