Mhamid

Mhamid to mała wioska z meczetem, sklepikami i biurami organizującymi wycieczki na Saharę. To częste zajęcie mieszkańców Mhamid. Jesteśmy zatrzymywani przez wielu Marokańczyków – proponują wszelką pomoc. Pokazujemy wizytówkę i na kemping, po drugiej stronie suchego od 5 lat koryta rzeki prowadzi nas opiekun kempingu. Wieczorem będzie naszym przewodnikiem. Kemping jest spory, pod daktylowymi palmami, z toaletami i umywalniami w swoistym stylu. Oczywiście z ciepłą wodą. Ciepła nie jest problemem, zimnej nie ma. Poza miejscem na namioty odwiedzających przygotowanych jest szereg berberyjskich, wysłanych dywanami namiotów. Wieczorem prowadzeni przez właściciela kempingu odwiedzamy sklep wszystkim, co można na pamiątkę kupić w Maroku. Przyjmuje nas – oczywiście miętową herbatą – spotkany po południu organizator wycieczek. Jego wielbłądy się znalazły, więc i ci turyści zakończyli pomyślnie wycieczkę na Saharę. Poza herbatą czeka na nas propozycja wycieczki na wielbłądach lub przewodnika – gdybyśmy chcieli sami pojechać w głąb Sahary. Z wycieczki i przewodnika rezygnujemy, więc na stole pojawia się biżuteria. Nasz sprzedawca ma jednak mniejsze zdolności handlowe i cała wizyta kończy się jedynie zakupem dwóch kartek pocztowych. W drodze powrotnej na kemping kupujemy jeszcze w schowanym w małej uliczce sklepiku napoje. Logo Coca-Coli, którego arabski odpowiednik szybko się zapamiętuje to doskonały znak rozpoznawczy marokańskich sklepów spożywczych.