Oberża

Wreszcie trafiamy na Defendera z reklamami wycieczek na pustynię i budynek zajazdu. Parkujemy obok. Oberża, w której się zatrzymaliśmy to też bardzo egzotyczne przeżycie. Tylko dzięki burzy piaskowej mieliśmy możliwość poznać z bliska zupełnie inny świat. Pokoik 3 na 2 metry z malutkim okienkiem i materacami na podłodze to swoisty standard “hotelu” w tym miejscu świata. Burza piaskowa umożliwiła nam również poznanie smaku kuchni marokańskiej, którego obawialiśmy się do tej pory. Pomimo braku możliwości porozumienia się, gospodarze okazywali gościnność, na kolacje dostaliśmy sałatkę, Tagine, owoce i oczywiście miętową herbatę. Późnym wieczorem wiatr ustał, na niebie pojawiły się gwiazdy zapowiadając dobrą pogodę na następny dzień. Temperatura spada do trzydziestu kilku stopni i wiatr zaczyna chłodzić. Na zewnątrz łatwiej znieść upał, niestety w pokoju temperatura i wrażenie braku powietrza męczą nas strasznie przez całą noc. Tęsknimy za naszym namiotem dachowym. W jego przewiewnym wnętrzu, poprzednie noce mimo podobnego upału były o wiele przyjemniejsze.