Tafraoute

Na wielkiej piaszczystej równinie jedziemy tylko wg wskazań GPS i OZI. Przez wiele kilometrów, staramy się trafiać w punkty orientacyjne podane przez Chrisa dla pisty “M6”. Czasami zataczamy kręgi w poszukiwaniu znaczących pistę kopczyków kamieni czy starych opon. Z rzadka przecinamy pod różnymi kątami ślady innych samochodów. Widoczność spada do kilku metrów, prędkość – dla bezpieczeństwa do kilkunastu km/godz. Wreszcie, trochę z zaskoczeniem trafiamy idealnie na tablice reklamujące “auberge” w Tafraoute. Decydujemy się przeczekać burzę. Jadąc powolutku z widocznością kilku metrów, trochę po omacku i obawiając się, by nie najechać np. na ścianę jakiegoś budynku, usiłujemy znaleźć “zajazd”.